wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 7

Wracaliśmy na piechotę trzymając się za ręce. Była piękna pogoda, idealna na spacer, ciepły delikatny wiatr muskał nasze ciała i rozwiewał moje włosy. Chociaż przez chwilę było dobrze, ale z doświadczenia wiedziałam, że ktoś lub coś będzie chciał nam to zepsuć i w naszym życiu nie będzie mógł zapanować spokój.
- Dziękuję - odezwał się nagle Niall - wiedziałem, że dasz sobie radę
- Nie ma za co. Wiem, że Ty na moim miejscu zrobiłbyś to samo. Gdyby nie tata, pewnie siedziałbyś teraz z wyrokiem bez możliwości kaucji - przelotnie spojrzałam na niego i oboje się uśmiechnęliśmy.
- Muszę mu osobiście podziękować. Lubi kwiaty? - zaśmialiśmy się
- Zapraszam Cię na randkę - objął mnie ramieniem  i z oczekiwaniem patrzył mi w oczy.
Kochałam gdy wypowiadał to zdanie. Pomimo, że mieszkaliśmy razem uwielbiałam gdzieś z nim wychodzić. Wtedy był bardzo, ale to bardzo romantyczny.
-  Mam ubrać się w coś wizytowego? - zapytałam
- Na luzie - uśmiechnął się.
Przez całą drogę uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. Gdy doszliśmy było już ciemno. Niall pierwszy poszedł pod prysznic.
- Nie śpiesz się ! - rzucił z kuchni, gdy zamykałam drzwi do łazienki.
Zrobiłam sobie długą i odprężającą kąpiel słuchając przy tym moich ulubionych piosenek. Po wyjściu z wody wysuszyłam się, delikatnie zakręciłam włosy i  umalowałam się. Postawiłam na prosty strój, założyłam jeansy, bluzkę na ramiączkach i koszulę w kratę z długimi rękawami. Po wyjściu z łazienki skierowałam się do kuchni, gdzie wcześniej przebywał Niall. Znalazłam tylko karteczkę zaraz wracam.
Korzystając z okazji poszłam do sypialni, otworzyłam szafkę nocną i schowałam pistolet za pasek. Stwierdziłam, że przestrogi nigdy za wiele. Wróciłam do kuchni i usiadłam na krześle. Zastanawiałam się co takiego wymyślił, gdy usłyszałam wyłączenie silnika samochodu. Kilka chwil potem zjawił się w domu.
- Gotowa? - zapytał podając mi rękę.
- Oczywiście! - byłam podekscytowana.
Po wyjściu otworzył mi drzwi  od strony pasażera i poczekał aż wsiądę. Oparł się o się o auto i spojrzał na mnie.
- Przygotuj się na jedną z najlepszych randek, kochanie -pomimo panujących ciemności dostrzegłam, że puścił mi oczko przygryzając dolną wargę co sprawiało, że stawał się jeszcze bardziej seksowny.
Poczułam stado motyli w moim brzuchu, speszyłam się. Wyrwałam mu klamkę  zamykając tym drzwi. Niall nie spodziewał się tego i upadł na ziemię. Naszą natychmiastową reakcją był śmiech.
- Jeszcze się zemszczę - powiedział wstając i otrzepując się z ziemi.
Wsiadł do samochodu i ruszyliśmy. Wyjechaliśmy z posesji i ruszyliśmy na południe.
- Powiesz mi gdzie jedziemy ? - zapytałam po kilku minutach.
- To będzie niespodzianka - wyszczerzył białe zęby nie tracąc kontaktu wzrokowego z ulicą.
Zajechaliśmy pod jakiś park. Było w nim całkowicie ciemno. Po zmrużeniu oczu widziałam kręte alejki.
- Czy on chce siedzieć ze mną w tej ciemności ? - pomyślałam
- Tutaj musimy wysiąść, a resztę drogi przejdziemy piechotą - otworzył mi drzwi.
- Zamknij oczy - poprosił.
Jedną ręką objął mnie w talii, a drugą spletliśmy palce. Kilka razy potknęłam się, lecz chłopak trzymał mnie bardzo mocno i nawet się nie zachwiałam. Poczułam, że schodzimy ze ścieżki i idziemy po trawie kilka razy skręcając.
- Możesz otworzyć oczy - wyczułam, że się uśmiechał.
Przed nami ujrzałam rozłożony koc, a na nim kosz piknikowy. Dookoła świeciły świeczki, a kilka metrów dalej ułożone było z nich serce, które przecudownie prezentowało się w ciemności. Klimat był bardzo romantyczny. Zaszokował mnie, że zdążył przygotować to wszystko w tak krótkim czasie. Odwróciłam się do niego oplatając rękami jego szyję i zbliżając się do jego twarzy tak, że dzieliły nas centymetry, a niższe partie ciała całkowicie się stykały.
- Jesteś niesamowity, wiesz ? - Nasze czoła się stykały. Kołysaliśmy się delikatnie.
- Nie tak jak Ty. Wszystko dla mojej księżniczki - Nie mogłam oderwać wzroku od głębi jego oczu.
Zarumieniłam się, gdy zdałam sobie sprawę jak bardzo wpatrzona jestem w Niall'a.
Usiądziemy ? - zapytałam
Chłopak wziął mnie za rękę i spoczęliśmy na kocu. Dzięki świeczkom widzieliśmy siebie.
Zajadaliśmy się kanapkami przygotowanymi przez Blondyna. Zauważyłam, że chłopak przygląda mi się.
- Mam coś na twarzy ? - Zaczęłam wycierać twarz rękawem.
- Nie. Po prostu boję się, że pewnego dnia Cię stracę - spuścił głowę
- Niall! Nic takiego się nie stanie, rozumiesz? - uklękłam i złapałam go za ramiona tak, że patrzyłam na niego delikatnie z góry.
- Nie masz normalnego życia, nie imprezujesz, nie spotykasz się ze znajomymi. Gdyby nie ja i te cholerne przekręty Sam nie chciałby Ciebie - Weszliśmy w nienajlepszy temat podczas randki.
- Skąd wiesz, że tamto życie było normalne? Ucieczką od samotności były imprezy i picie do tracenia świadomości. A znajomi? Znali mnie tylko z tego, że potrafię dużo wypić. Byli nic nie warci.
- Ale co to za życie, gdy nie wiesz czy nie dożyjesz wieczora? - Ogień ze świeczek, który dopiero odbijał się w jego oczach został zgaszony przez  łzy
- Myślisz, że nie cieszę się, że nie budzę się już sama w wielkim domu? -ujęłam jego twarz w dłonie patrząc mu głęboko w oczy - Mam Ciebie i jesteś najlepszą osobą jaką spotkałam w życiu i przestań proszę robić sobie wyrzuty, bo to co się stało już się nie odstanie i trzeba żyć dalej. Poza tym przy sobie mam pistolet, w razie czego. Od dzisiaj wyznajmy zasadę Carpe Diem.  Dobrze?
Pokiwał głową na tak.
Pocałowałam go delikatnie dla zachęty co szybko odwzajemnił. Jego pocałunki przepełnione były miłością, chęcią zbliżenia. Długo po rozmowie Niall nie rozpromieniał się. Ogień powoli gasł, a my leżeliśmy w ciszy obserwując gwiazdy. Moja głowa spoczywała na umięśnionej klatce piersiowej chłopaka. Przez jej równomierne opadanie i wznoszenie się poczułam się bardzo senna.
- Wracamy? - zapytał, gdy odpływałam do krainy morfeusza.
- Ehm? Tak, wracajmy - wybełkotałam powoli wstając i przeciągając się.
Wytrzepaliśmy koc i włożyliśmy go do kosza. Szliśmy powoli za ręce nigdzie się nie śpiesząc.
Podeszliśmy pod samochód.
- Nicole? Mogłabyś oddać mi broń? - wyciągnął rękę w moją stronę
- Dlaczego?
- Sądzę, że mam większy staż w strzelaniu bronią i w razie czego ja przestrzelę mu łeb nie Ty, nie chcę żebyś potem czuła się winna - jego argument był sensowny. Miałabym okropne wyrzuty sumienia zabijając nawet kogoś takiego jak Drake, czy Sam. Oddałam mu pistolet.
Powrót do domu minął nam przyjemnie. Rozmawialiśmy i śpiewaliśmy radiowe hity.
Położyliśmy się do łóżka.
- Dziękuję, że zorganizowałeś to wszystko. Kocham Cię - pocałowałam go przelotnie i wtuliłam się w niego
- Nie ma za co. Ja Ciebie też - objął mnie, dając mi przy tym poczucie bezpieczeństwa
                                                                                        *
Obudził mnie bardzo częste i nerwowe wymawianie mojego imienia. Po otworzeniu oczu ujrzałam Niall'a z telefonem w ręku. Był podenerwowany, jego policzki były czerwone, stresował się czymś.
- To do Ciebie- Wzięłam od niego komórkę
- Słucham?




JEST 7 ! Przepraszam, ze taki, krótki ale obiecuję, że wynagrodzę to kolejnym rozdziałem <3
Jak myślicie, kto będzie dzwonił do Nicole??
Podoba wam się romantyczność Niall'a? 10  Komentarzy kolejny rozdział?
Widzę ze chyba wam sie nie podoba piszcie swoje nazwy w zakładce "Informowani"
ILY 


czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 6

Antybiotyk, który przepisał mi Liam wyleczył mnie. Przez kilka dni Drake nie uprzykrzał się nam, mogliśmy wieść spokojne życie, chociaż przez jakiś czas nie myśląc o problemach i całkowicie zając się moim związkiem z Niall'em. Chłopak zabierał mnie na różnego rodzaju randki, wieczorami siedzieliśmy w ogrodzie nieraz zasypiając w objęciach.Miałam cichą nadzieję, że może to już koniec.  Pewnego wieczoru siedzieliśmy z Niall'em na kanapie rozkoszując się swoją obecnością. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i spojrzeliśmy na siebie pytająco. Ani ja, ani blondyn nie mieliśmy pojęcia kto to może być. Wstałam, by otworzyć. Przed drzwiami ukazało mi się dwóch policjantów, mieli kamizelki kuloodporne, a przy pasku przerażające mnie pistolety, kajdanki, pałki, paralizator, domyśliłam się, że buteleczka wyglądająca jak spray była gazem pieprzowym.
- Dzień dobry - odezwał się jeden, wyglądał na starszego i bardziej doświadczonego
- Dzień dobry - odpowiedziałam
- Czy zastaliśmy w domu Niall'a Horan'a? - zapytał
- To ja - usłyszałam głos za moimi plecami
- Dostaliśmy anonimowe zgłoszenie, że posiada Pan narkotyki, mamy nakaz przeszukania domu - pokazał jakiś świstek papieru.
Niall przez chwilę się nie odzywał, domyśliłam się, że go zamurowało. Mężczyźni nie oczekiwali na zaproszenie, kazali się odsunąć i  weszli. Zaczęli grzebać we wszystkich szafkach, zaczynając od kuchni. Robili to sprawnie, a my jak wryci nadal staliśmy przy drzwiach.
Spletliśmy palce, spojrzałam na chłopaka. Bał się.
- Gdzie schowałeś ? - Nie było czasu na robienie mu wyrzutów dlaczego tego nie wyrzucił, lub dlaczego nie spłacił długów.
- Znajdą je - przytulił mnie do siebie opierając brodę na mojej głowie.
- Co teraz będzie?- mówiliśmy szeptem.
- Nie mam pojęcia Nicole.Nie mam... - westchnął - Najgorsze jest to, że dziś rano spaliłem skręta, jeśli zrobią mi badanie krwi na obecność marihuany wynik będzie jednoznaczny .
Policjanci weszli do sypialni. Po krótkim czasie usłyszeliśmy jak jeden z nich powiedział coś do drugiego i po chwili wyszli z niewielką siatką z zawartością.
- Znamy takich jak Ty. Niby niepozorna cicha myszka  nie pokazująca się na mieście, a okazuje się dealer'em - powiedział starszy odsuwając mnie od chłopaka, a drugi wziął ręce Niall'a z tyłu.
- Jest Pan zatrzymany pod zarzutem handlu narkotykami, wszystko co powie Pan w tej chwili może być wykorzystane przeciwko Panu - kajdanki wydały zgrzyt zaciśnięcia się na nadgarstkach chłopaka.
- Kochanie. Przepraszam - odezwał się hamując łzy
Moje serce pękło na milion kawałeczków. Na jego twarzy malował się okropny ból jakiego jeszcze nigdy nie widziałam. Jego oczy były zaczerwienione, a broda trzęsła się
- Nie przepraszaj. Obiecuję, że Cię stamtąd wyciągnę - nie płakałam, nie chciałam bardziej pogarszać zaistniałej sytuacji.
 Stróże prawa pociągnęli go ku wyjściu. Wyszłam na ganek. Dopiero gdy radiowóz opuścił podjazd weszłam do domu.
- Cholera jasna! - krzyknęłam na całe gardło trzaskając drzwiami i osuwając się na podłogę. Prawdę mówiąc nie miałam żadnego pomysłu jak zwrócić mu wolność. Wiedziałam, że liczy na mnie. Na stoliku obok telewizora zobaczyłam komórkę Blondyna. Wzięłam ją do ręki u usiadłam na kanapie. Szybkim ruchem wybiłam znaną mi na pamięć kombinację dziewięciu cyfr. Przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo ? - usłyszałam głos, którego się spodziewałam.
- Tato, to ja Nicole. Nawaliłam. - głos mi się załamał i poczułam gorące łzy spływające po moich policzkach.
- Córciu! Co się dzieje?! Dlaczego masz wyłączony telefon?! Masz kłopoty?
- Właściwie to tak. W moim domu był pożar. Spłonął doszczętnie. Strażacy ani policja nie odnaleźli przyczyny pożaru. Zamieszkałam u mojego nowego chłopaka Niall'a Horan'a. On zaoferował mi pomoc. Teraz on ma problem. Został zabrany przez policję, bo w domu znaleźli narkotyki. Tato, jesteś bardzo znanym prawnikiem w tym mieście, proszę zrób coś żeby go wypuścili - co chwila pociągałam nosem.
- Zadajesz się z jakimś patologicznym chłopakiem, do tego narkomanem, który ma problemy z policją?! - zapytał jakbym dopiero co tego mu nie powiedziała
- Nic o nim nie wiesz, on nie jest taki ! Kocham go, pomóż mi - dopiero teraz zdałam sobie sprawę co czuję do niebieskookiego.
- Pomogę Ci. Jutro z samego rana zadzwonię gdzie trzeba, ale najpierw idź do banku. Dom był ubezpieczony w razie pożaru, dostaniesz za niego duże odszkodowanie. Z pewnością będziesz musiała zapłacić kaucję za Niall'a.
- Tak bardzo Ci dziękuję ! - krzyknęłam do telefonu - Zadzwonię jutro. Pa!
Rozłączyłam się. Do najbliższego banku miałam kilka kilometrów. Modliłam się by był jeszcze otwarty.
Założyłam bluzę, wzięłam odpowiednie dokumenty, zakluczyłam dom i poszłam do komórki znajdującej się w ogrodzie. Wyciągnęłam z niej rower w nie najgorszym stanie. Gnałam ile sił w nogach dostając niezłej zadyszki co nie było dla mnie najlepsze, bo jako dziecko miałam astmę. Na moje szczęście bank był czynny. Załatwiłam wszystkie formalności, dostałam gotówkę do ręki. Gruby plik banknotów włożyłam do portfela i wyszłam. Przed budynkiem jednak nie zastałam mojego  pojazdu.
- Pięknie! - pomyślałam - zwinęli mi rower.
Wiedziałam, że nie mogę iść w nocy z taką ilością pieniędzy, więc przywołałam taxi, która zawiozła mnie pod dom. Byłam zadowolona z siebie, że nie siedziałam bezczynnie tylko działałam.
Schowałam gotówkę w bezpiecznym miejscu, poszłam pod prysznic i położyłam się do łóżka.
Pierwszy raz od długiego czasu  jego druga połowa była pusta, czułam się samotna i do tego bałam się, że Drake może znów chcieć się włamać. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Zdjęłam pokrywę spłuczki i wyjęłam z niej niewielki pistolet. Niall włożył go tam na wypadek jakby sytuacja sprzed tygodnia miała się powtórzyć. Naładowałam go i włożyłam do szafki nocnej. To dodało mi pewności siebie. Pomimo wielu prób nie mogłam zasnąć. Przez pół nocy wyobrażałam sobie co czuł Blondyn siedząc w brudnej celi i nie wiedząc czy robię coś w kierunku, by go uwolnić. Nie wiem kiedy usnęłam

                                                                            *

Obudził mnie telefon. Rozpoznałam numer.
- Tak ?
- Dzwoniłem. Niall będzie miał dziś rozprawę. Jest 90% szans, że dostanie wyrok z możliwością zapłacenia kaucji. Przydzielili mu jednego z najlepszych adwokatów który przede wszystkim zajmuje się sprawami narkotykowymi, więc możesz być spokojna. Zadzwonię około piętnastej, gdy będzie po wszystkim i ile musisz zapłacić, dobrze ? - nie poznawałam go
- Dobrze. Dziękuję
Byłam tak uradowana, że aż podskoczyłam. Cały dzień nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Gdy wybiła wyczekiwana godzina telefon zadzwonił.
- Jest dobrze, Niall przyznał się, wykazywał skruchę, dobrze się zachowywał, więc kaucja nie jest najwyższa z możliwych. Jedź do komendy głównej. Tam zapłacisz i zostanie zwrócona mu wolność.
- Kocham Cię! Dziękuję! - Rozpłakałam się, miałam ochotę go przytulić.
- Ja Ciebie też, Nicole. Jest jedna sprawa o której musimy porozmawiać, ale przełóżmy ją. Załatw teraz swoje sprawy.
- Dobrze. Jeszcze raz, kocham cię! - rozłączyłam się
Ojciec bardzo mu pomógł, wiem, że nie dałabym sobie rady bez niego. Zadzwoniłam po taxi, która po upływie kilkunastu minut była na miejscu. Wskazałam kierowcy odpowiedni adres. Weszłam na komendę. W moje oczy rzucił się wielki blat przy którym siedział policjant
- Dzień dobry, chciałabym zapłacić kaucję - powiedziałam zdecydowanym głosem
- Dzień dobry. Proszę skierować się pokoju numer 220 - nawet nie spojrzał na mnie tylko klikał coś w komputerze.
Odeszłam szukając drzwi z odpowiednim numerkiem. Weszłam na trzecie piętro w końcu znajdując pomieszczenie. Zapukałam i weszłam. Policjant był bardzo miły, widać, że ta praca podobała mu się.
Musiałam pokazać swój dowód osobisty i powiedzieć kim jestem dla Niall'a. Po zapłaceniu odpowiedniej sumy mężczyzna zadzwonił i powiedział, żeby wypuścili Blondyna, ponieważ pieniądze zostały wpłacone.
- Proszę czekać na parterze - powiedział i uśmiechnął się
Biegłam po schodach jakby ktoś mnie gonił, nie mogłam doczekać się spotkania. Usiadłam na jednym z krzeseł ustawionych przy ścianie. Nagle ujrzałam Niall'a, prowadzonego przez jednego z funkcjonariuszy. Był zmęczony, widać, że nie spał całą noc. Na mój widok bardzo szybko się rozpromienił  i przyśpieszył rozkładając szeroko ramiona. Dosłownie wskoczyłam mu na biodra, oplatając go nogami.
- Twój rower został skradziony - powiedziałam lustrując jego zmęczone oczy
- Co tam rower, jesteś najlepszą, najbardziej niesamowitą i najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem i.. Kocham Cię!  - krzyknął obracając nas dookoła
- Ja Ciebie też - przypieczętowaliśmy to gorącym pocałunkiem








 WOOOOOO ! jest 6 ! jak wam się podoba? Jeśli nie będzie czytelników nie będzie nowych rozdziałów więc zachęcam do komentowania.
P.S Nad zdjęciem Niallera i Nicole pojawiła się nowa strona 'Informowani'. Napiszcie tam jak nazywacie się na Twitterze. Będzie łatwiej mi was powiadamiać. Proszę o również kliknięcie swojego wyboru na ankiecie
KOCHAM WAS <3
wasza @martynab1

                                                                   


piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 5


Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, była 7. Pomimo wczorajszej ponurej pogody dzisiaj świeciło słońce, które wpadało, przez wschodnie okno i rozjaśniało sypialnię. Próbowałam usnąć chociaż na godzinę, lecz po zamknięciu powiek przed oczami miałam wyszczerzonego w ogromnym uśmiechu chłopaka celującego we mnie. Doszłam do wniosku, że lepiej będzie jak wykorzystam ten czas na coś pożytecznego, niż przerzucanie się z boku na bok. Byłam dosłownie przyklejona do Niall'a, który trzymał mnie w uścisku, jakby bał się, że w nocy ucieknę zostawiając go samego.Wyszłam z 'potrzasku' nawet go nie budząc. Wzięłam prysznic. Stróżki gorącej wody spływające po moim ciele pozwoliły mi się rozluźnić. Ubrałam się się w zbyt dużą na mnie bluzę chłopaka i jego krótkie spodenki,  które sięgały mi za kolana. Zrobiłam delikatny makijaż zakrywający siniak na policzku, włosy związałam w koński ogon. Nastawiłam pranie, wcześniej mając mały problem ze znalezieniem płynu do płukania,  uprasowałam kilka ciuchów, następnie poszłam wywiesić ubrania na słońcu przed domem. Wracając do środka w zagajniku nieopodal  zauważyłam sylwetkę mojego niedoszłego zabójcy, zapamiętałam ją bardzo dobrze. Przetarłam oczy i spojrzałam tam jeszcze raz, nie widziałam nikogo.
- Chyba świruję- pomyślałam i weszłam do domu ostatni raz spoglądając w skupisko drzew.
Odkurzyłam salon, wytarłam meble i wyniosłam śmieci.
 - Od razu lepiej-zadowolona z efektu podparłam się pod boki.
Usłyszałam lejącą się w łazience wodę, więc poszłam do kuchni by przygotować śniadanie.
Niall przywitał mnie przytuleniem i pocałunkiem w usta
- Nie lubię budzić się sam- Przejechał ręką po mojej talii. Skrzywiłam się, miałam nadzieję, że Blondyn tego nie zauważył.
Spojrzał na mnie, uklęknął na jedno kolano i szybkim ruchem podciągnął bluzę w górę, po czym zaczął składać pocałunki na siniakach
- Niall!! Jajecznica się przypala! - puścił mnie i nakrył do stołu.
- Muszę załatwić ważną sprawę, będę po południu, przy okazji, pięknie wyglądasz - pocałował mnie namiętnie i zniknął za drzwiami.
Zastanawiałam się dlaczego jest taki tajemniczy i nie może powiedzieć mi wprost gdzie jedzie.
W ciągu dnia wysprzątałam cały dom i wyprasowałam ubrania. W końcu było widać damską rękę.
Ściemniało się, a Niall jeszcze nie wracał.  Zajrzałam do lodówki. Świeciło pustkami, więc postanowiłam, że pójdę do niewielkiego sklepu znajdującego się przecznicę dalej. Nie przebierając się wyszłam z domu. Wiał dość silny wiatr, drzewa szeleściły co dość mnie przeraziło.
- Scena z taniego horroru - pomyślałam. Naciągnęłam kaptur na głowę i włożyłam ręce w kieszeń bluzy.
Po wejściu do sklepu przywitała mnie miła starsza pani. Kupiłam tylko najpotrzebniejsze produkty.
W ciągu kilku minut całkowicie się ściemniło i bardzo ochłodziło.
- Kto wie co może się zaraz stać?- przemknęło mi przez głowę.
Miałam chore wrażenie, że ktoś stale mnie obserwuje. Może to trauma ostatnich wydarzeń? Wracałam zdecydowanym krokiem w rękach niosąc ciężkie siatki, co jakiś czas się rozglądając się na wszystkie strony. Weszłam do domu, po cichu zamykając drzwi, jednocześnie zastanawiając się czy Niall już nie wrócił.  W jednej chwili   znalazł się koło mnie,  łapiąc boleśnie za ramię, ustawiając tyłem do ściany i przypierając do niej swoim ciałem. Był  wyraźnie zdenerwowany, szybkim ruchem przeczesał włosy, które i tak były już w nieładzie.
- Odchodziłem od zmysłów, myślałem, że ten chuj Cię porwał,  mogłabyś uprzedzać jeśli gdzieś wychodzisz? - starał się panować nad emocjami, lecz słabo mu to wychodziło.
- Nie chcę być ubezwłasnowolniona, zrozum to. Mam wrażenie jakbym miała areszt domowy - unikałam jego wzroku. Bałam się. Wyobrażałam sobie, że robi to samo mi co każdej osobie, która mu się naraziła.
- Nikt Cię tu nie trzyma, możesz wyjść - zamurowało mnie, stałam chwilę z otwartymi ustami, nie wierząc co właśnie usłyszałam. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Do Niall'a chyba właśnie doszło co do mnie powiedział.
- Nicole...
Usiadłam na schodach przed domem. Schowałam twarz w dłonie.
- Jak on mógł powiedzieć mi coś takiego, nie hamował się przed niczym.
Momentalne znalazł się przy mnie. Zachował się bezczelnie- przytulił mnie.
- Odejdź - powiedziałam, lecz on nadal trwał w uścisku
- Nicole, przepraszam. Ja nie chciałem- Wyczułam skruchę w jego głosie.
- Zostaw mnie - starałam się wyrwać, lecz był silniejszy. Przyłożył chłodną dłoń do mojego czoła.
- Masz gorączkę - oznajmił- wejdźmy do środka, zamarzniesz
Najwyraźniej przez emocje, które mną targały nie zdawałam sobie sprawy ze stanu mojego zdrowia.
Nadal byłam na niego zła, ale posłusznie weszłam do środka i usiadłam na kanapie. Tępo patrzyłam na wyłączony telewizor. Niall usiadł obok mnie i okrył szczelnie kocem. Włączył telewizor.
- Jaki program sobie życzysz ? - zapytał
Nie odzywałam się, przecież dopiero potraktował mnie jak zwykłą szmatę na jedną noc. Nie rozumiałam go. Przemilczałam to.
- Masz zamiar się do mnie nie odzywać ? - usiadł na stoliku doprowadzając do tego, że nasze twarze dzieliły centymetry.
- Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale sprawiłeś mi tym cholerną przykrość. Poczułam że nic dla Ciebie nie znaczę - lustrowałam jego oczy, lecz nie potrafiłam niczego z nich odczytać.
- Przepraszam, po prostu martwiłem się, sama wiesz, że Drake tylko czeka, aż gdzieś wyjdziesz.
- Skąd wiesz, że ma na imię Drake ? - zapytałam
- Sprawdziłem jego dokumenty, gdy leżał skopany w błocie - uniósł mój podbródek -
Wybaczysz mi ? Nie pozwoliłbym Ci odejść.
Momentalnie zarumieniłam się i pokiwałam głową. Niall zauważył, że poczułam się niezręcznie i usiadł obok mnie.
- Może jakiś film ? - zapytał
Zaprzeczyłam. Czułam, że jest mi coraz zimniej, palą policzki, a oczy zaczynają piec.
Wstałam z kanapy, ale Blondyn podniósł mnie, i zaniósł do łóżka zawiniętą w koc niczym przerośnięte niemowlę.
Położył na łóżku i przykrył, po chwili wrócił ze szklanką wody i jakąś tabletką.
- Weź ją, zbije gorączkę - obdarzył mnie uśmiechem.

                                                                      *
Najwyraźniej lek, który wczoraj zażyłam miał między innymi właściwości usypiające. Obudziłam się cała mokra. Świtało.  Niall zabrał mi całą pościel, leżał do mnie plecami co jakiś czas cicho pochrapując. Było mi bardzo gorąco, do tego kręciło się w głowie, pomimo tego wstałam i ruszyłam w stronę kuchni by napić się czegoś. Nie znalazłam niczego oprócz małej butelki wody mineralnej, którą wypiłam duszkiem. Opadłam na krzesło opierając policzek o chłodny blat stołu i zamknęłam oczy.
         
                                                                      *

Obudziło mnie wielokrotne wymawianie mojego imienia. Był to oczywiście niebieskooki, których chichotał oparty o futrynę drzwi.
- Mogę wiedzieć dlaczego śpisz w kuchni ? Aż tak chrapałem ?
- Nie. Chciałam napić się wody i jakoś usnęłam - powiedziałam wstając i mijając chłopaka w drzwiach i kładąc się do łóżka. Niall podał mi termometr
- 38 stopni, nie jest tak tragicznie - znów przyniósł proszek i kazał wypić. Siedział przy mnie, aż usnęłam. Obudziłam się w nocy. Czułam się fatalnie, miałam spieczone usta, kręciło mi się w głowie, nie było mięśnia, który by mnie nie bolał. Niall po raz kolejny kazał zmierzyć temperaturę
Spojrzał na wyświetlacz termometru
- 39.9 stopnia - Dojdzie do 40 i  dzwonię do Liam'a.
- Kogo ? - Miałam zamknięte oczy, powieki były zbyt ciężkie bym mogła je otworzyć.
- Lekarz, mój dobry kumpel, jest jednym z niewielu, któremu nie podpadłem jeszcze w tym mieście.
- Zimno mi - wymamrotałam szczękając zębami.
Czułam jak łóżko ugina się pod jego ciężarem i delikatnie przesuwa zimną dłonią po moim rozpalonym policzku
- Idź sobie ! - usiłowałam krzyknąć, lecz marnie mi to wyszło.
- Jak to? - zdziwił się
- Nie siedź przy mnie, nic Ci to nie da i tak mnie nie wyleczysz, pograj sobie w Fifę - nadal miałam zamknięte oczy
- Nicole? Ale ja nie mam Fify, chyba majaczysz. Liam przyjedzie i Cię zbada, dobrze?
Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Usłyszałam jak wychodzi z pokoju i rozmawia z kimś przez telefon. Po jakimś czasie poczułam zimną słuchawkę stetoskopu przykładaną do mojej klatki piersiowej i pleców
- Nie mogę znaleźć żyły - powiedział doktor bijąc mnie w rękę co sprawiło mi nie mały ból. Poczułam jak igła boleśnie wbija się pod moją skórę i zimny płyn kroplówki rozlewa się po moim ciele
- To Ci pomoże - obdarował mnie uśmiechem, wziął walizkę z całym swoim sprzętem i razem z Niall'em skierował się do wyjścia. Rozmawiali ściszonym tonem, chłopak chyba zwierzał mu się z obecnej sytuacji.
Usłyszałam zamknięcie drzwi i kroki Blondyna do sypialni.
- Masz grypę, nie możemy tego zbagatelizować, pojadę do apteki i kupię antybiotyk, który wypisał Liam. dobrze ? - wyczułam troskę w jego głosie.
Pokiwałam głową na znak, że przyjęłam to co do mnie powiedział.
Zadziwiające było jak szybko może się zmienić. Nigdy nie powiedziałabym, że mógłby zrobić komuś krzywdę, lub ćpać.. Prawda jednak była inna, Niall był narkomanem i nie cackał się jeśli ktoś mu podpadł.
Z przemyśleń wyrwało mnie mocne walenie do drzwi. Przeraźliwy dźwięk roznosił się po wszystkich pomieszczeniach. Byłam przerażona, nie działałam racjonalnie. W mojej głowie słyszałam dźwięk łamanych drzwi i odbezpieczania pistoletu, tak jak kilka nocy temu. Na szczęście ktoś nadal  nie mógł dostać się do środka. Szybko odłączyłam się od kroplówki, biegnąc i zamykając się w łazience.
- Cholera! - Zapomniałam o kluczu. To wszystko mnie przerosło. Nie zostało mi nic jak wejście do wanny i cichy, niesłyszalny płacz. Cisza dźwięczała mi w uszach. Nagle usłyszałam kłapnięcie drzwiami i wejście kogoś do domu. Ucichłam, oddychałam głęboko zatykając twarz ustami by nie wybuchnąć płaczem.



~ Niall ~
w tym samym czasie


Wsiadłem do samochodu z całym woreczkiem leków. Bardzo żałowałem tego co wczoraj powiedziałem Nicole. Nie powinienem tak wybuchać, nie znała mnie od tej strony, widziałem, że się bała. Może widziała we mnie taką samą agresję jak u Sam'a, gdy ją maltretował ? Nie chciałem, aż tak jej skrzywdzić. Gdybym mógł cofnąć czas przytuliłbym ją mówiąc jak bardzo się o nią martwiłem.
Wracając do domu zobaczyłem czarnego jeep'a wyjeżdżającego z naszego podjazdu i jadącego w moim kierunku. . Auto zwolniło gdy przejeżdżało koło mnie. Był to Drake. Uśmiech nigdy nie schodził z jego parszywej mordy. Serce podskoczyło mi do gardła.
Gwałtownie przyśpieszyłem znajdując się przed domem. Od zewnątrz nic się nie zmieniło. Otworzyłem drzwi kluczem zamykając je z trzaskiem. Pobiegłem do sypialni. Nie było jej. Nogi się pode mną ugięły, a oczy stały się mokre.
- Nicole ! - krzyknąłem siadając na łóżku




~ Nicole ~


Usłyszałam imię wymawiane przez Niall'a.
- Tutaj ! - Chciałam krzyknąć, lecz moje gardło było wysuszone do tego stopnia, że wydobyłam z siebie tylko szept. Wygramoliłam się z wanny. Pomimo, że od sypialni do łazienki było jedynie kilka metrów czułam jakby znalezienie się w pokoju zajęło mi całą wieczność.
Niall wstał od razu znajdując się przy mnie. Przytulił mnie. Widziałam jak bardzo chciał mnie pocałować, lecz z powodu mojej choroby nie mógł. Ujęłam jego twarz i kciukami wytarłam łzy spływające po jego policzkach. Dłonie nadal trzęsły mi się ze strachu.
- Czy to był Drake ?  - zapytałam
- Tak - potwierdził
- Nigdy tak bardzo się nie bałam.
Oboje jak wariaci, śmiejąc się przez łzy staliśmy wpatrzeni w siebie jakbyśmy nie widzieli się całą wieczność.





Jest ! jak wam się podoba ? Przepraszam za długą nieobecność. 
Nadal proszę o komentarze, a wselkie pytania piszcie na tt : @martynab1
Dziękuję Ewelinie bez której nie powstał by ten rozdział ;d 
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia ! Jesteście meeega <3
Zapraszam was na mega ff komentujcie i spamujcie jej ! link



P.S Nad zdjęciem Nicole i Niall'a pojawiła się strona "Informowani". W komentarzach wpisujcie jak nazywacie cię na Twitterze. W ten sposób łatwiej będzie mi was informować o nowych rozdziałach x




niedziela, 5 stycznia 2014

Przepraszam, ale nowy rozdział pojawi się dopiero za tydz ze względu na sprawy prywatne.














KOCHAM WAS <3